Ależ mam Wam piękną kolekcję dziś do pokazania! To kolekcja MALIBU od OPI, którą dostałam od marki do zrecenzowania i ogromnie się z tego powodu cieszę, ponieważ są to kolory naprawdę godne uwagi. Mamy tu aż dwanaście lakierów, które nie tylko Wam dziś opiszę, ale również pokażę Wam je z bliska na filmiku. Jeśli jesteście ciekawi tego wakacyjnego szaleństwa zapraszam do lektury.
To dość fajny zabieg, który zadowala zarówno osoby lubiące na paznokciach poszaleć, jak i te, które wolą jednak naturalniejsze stylizacje. Niemniej kolekcja w całości prezentuje się naprawdę przepięknie i samej ciężko mi wybrać, która szóstka prezentuje się lepiej - ta szalona kolorowa, czy nudziakowa, która przypomina mi mieszankę kawy z czekoladą.
Polecam: Mój sposób na długie i mocne paznokcie
Wszystkie kolory dostępne są w trzech systemach. Wersji hybrydowej, zwykłej oraz infinite shine, czyli wersji, która charakteryzuje się większą trwałością, niż zwykłe lakiery, ale przy tym jest to stylizacja bardzo łatwa w aplikacji i ściąganiu. Wszystkie kolory są takie same w każdej z wersji, a rozróżnić je można patrząc na nakrętkę i napisy. Zresztą jak sami widzicie na zdjęciach - lakiery zwykłe to te z nakrętką czarną, a ze srebrną to te z serii infinite shine. Kolorów hybrydowych z tej serii nie posiadam, także jeśli to nimi jesteście zainteresowani, to najwięcej stylizacji z ich użyciem możecie zobaczyć na instagramie OPI Polska.
Kolory z tych dwóch serii, które posiadam nie różnią się sposobem aplikacji i konsystencją. Różnica jest najbardziej zauważalna przy użyciu zestawu, czyli odpowiedniej bazy i topu z serii. Top Infinite Shine daje naprawdę piękną taflę i czuć, że ta powłoka chroniąca kolor jest zdecydowanie bardziej wytrzymała niż przy topie z serii zwykłej. Można oczywiście te produkty dowolnie ze sobą mieszać, także jeśli posiadacie kolory z zwykłe, a top infinite shine nie musicie się martwić, że coś nie będzie się tutaj trzymać. Pamiętajcie jednak o tym, że najlepsze efekty uzyskacie (tak jak sam producent mówi) przy użyciu produktów z tej samej linii.
Jeśli chodzi o kolorki z kolekcji MALIBU, to mamy tutaj w większości kremy o zwykłym wykończeniu. Jest jednak czwóreczka, która to wykończenie ma inne i wydaje mi się, że dla wielu z Was to te kolory mogą być najbardziej ciekawe.
Pierwszy z nich to nudziak From Dusk till Dune, który jest naprawdę delikatnym, mam wrażenie, że lekko transparentnym kolorem z nutką różu, ale posiada niebiesko-miętowe drobinki, widoczne są przy odpowiednim kącie padania światła. Świetny pod stylizacje typu french! Pozostała ciekawa trójeczka, to już shimmery. Fiolet The Sound of Vibrance, z różowo-niebieską poświatą, kolejny róż Strawberry Waves Forever z delikatnie fioletowym blaskiem i na koniec pomarańczowa-czerwień PCH Love Song z poświatą idącą w złoto. I muszę przyznać, że mimo ich ciekawego wykończenia, to moim faworytem z kolekcji MALIBU i tak pozostają kremowe brązy oraz ten cudowny żółciutki Marigolden Hour, który posiada taki cieplutki odcień, że bez wahania nałożyłam go na dłonie w pierwszej kolejności!
Marigolden Hour |
Jeśli chodzi o krycie, to cała kolekcja posiada je na tym samym standardowym poziomie, czyli dwie cieniutkie warstwy tutaj w zupełności wystarczą. Pędzelek jest płaski i prosto zakończony, ale nie miałam problemu, żeby dojechać nim ładnie do skórek. Lakiery szybko wysychają, także całą stylizację jesteśmy w stanie zrobić w kilka minut. Nierówności przy skórkach jak zawsze polecam na koniec doczyścić pędzelkiem zamoczonym w zmywaczu. To da nam równą linię, dzięki której uzyskamy piękniejszy i na pewno bardziej estetyczny efekt.
Cała kolekcja MALIBU jest naprawdę bardzo zróżnicowana i można wykonać z nią wiele ciekawych stylizacji, niekoniecznie tylko tych letnich. Ja na pewno będę sięgać po nią przez cały rok, bo takie delikatne brązy nigdy mi się nie znudzą!