Nie wiem czy widzieliście, ale ostatnio do lakierowej kolekcji B. Loves Plates dołączył nowy kolorek! Tak się jakoś złożyło, że trafił w moje ręce i specjalnie dla Was przygotowałam recenzję w połączeniu z malutkim zdobieniem. Lakier nosi nazwę B. a Red Dragon, więc już możecie się domyśleć skąd pomysł na taki, a nie inny wzór :D
Nowy kolorek to piękna, soczysta czerwień. Osobiście za czerwienią nie przepadam, ale może jako stemplowy akcent się do niej przekonam ^^ Buteleczka jest taka jak we wszystkim lakierach B. Loves plates, czyli okrągła z czarną nakrętką. Konsystencja jest dosyć gęsta, jednak na tyle lejąca, że nie mamy problemu z nałożeniem go na płytkę i ściągnięciem zdrapką.
Jak widzicie pigmentacja jest po prostu idealna. Żadnego prześwitu, ani nawet dziurki. Były to moje pierwsze stemple tym lakierem i od razu wyszły idealnie. Nie trzeba się z nim cackać, on po prostu jest stworzony do stemplowania. I na czerni i na bieli wygląda bardzo mrocznie, jednak to chyba trochę wina wzoru jaki wybrałam. Może w formie serduszek byłoby bardziej delikatnie :D
Jeśli chodzi o smoka to namalowałam go ręcznie farbkami akrylowymi. Nazwa lakieru tak mnie urzekła, że nie mogłam poprzestać na samych stemplach. Jak widzicie czerwień z tyłu smoka sprawia, że wygląda groźniej i nie przypomina dziecięcego rysunku, ale raczej prawdziwą chińską bestię :D Mam nadzieję, że post Wam się spodobał! Dawajcie koniecznie znać w komentarzach czy skusiliście się już na ten nowy lakier. Buziaki <3