Przez wakacje naszła mnie ochota na zmianę kształtu paznokci. Jako, że moje były już dosyć długie postanowiłam je spiłować. Gdy wrócę ze wszystkich wycieczek na pewno powrócę do krótkich kwadratów. Nie wiem czemu, ale znowu ciągnie mnie w ich kierunku.
Te pazurki nosiłam gdy byłam jeszcze na Cyprze. Sama nie wiem co mną kierowało, gdy je malowałam, ale efekt końcowy bardzo mi się spodobał. Palmy na gradiencie oraz białe paski zrobione przy użyciu cienkiej tasiemki tworzą iście zwariowaną kompozycję. W roku szkolnym raczej bym się w takich nie pokazała, ale w wakacje można poszaleć :D
Najtrudniejsze w tym zdobieniu było namalowanie palm lewą ręką (!). Ze skupieniem siedziałam dzień przed odlotem i tworzyłam małe listki. Z całą resztą nie miałam żadnego problemu, jednak popełniłam jeden wielki błąd. Jak już wspomniałam malowałam te pazurki w przed dzień wyjazdu. Często gdy robię zdobienia wieczorem, malowanie Topem przekładam na następny dzień rano. Zawsze to mniejsze prawdopodobieństwo, że odciśnie mi się na nich poduszka. No ale nie pomyślałam o tym, że w miejscu wcześniej odklejonych tasiemek przyklei się brud :( Okazała się, że zostawiają śladowe ilości kleju, który złapał drobne paprochy i nie dało się ich ściągnąć. Byłam zmuszona pomalować wszystko bezbarwnym lakierem i patrzeć przez kilka dni na małe czarne kropeczki :(
Do wykonania użyłam:
- Rimmel 878 roll in the grass
- Orly 20497 tropical pop
- OPI 4093011 a grape affair
- Claire's 45212 white