Wiele z Was pisało do mnie prywatne wiadomości z pytaniami odnośnie mojej pielęgnacji paznokci. W końcu zebrałam się w sobie i postanowiłam napisać o tym cały post. Była to dla mnie bardzo ciężka decyzja, gdyż musiałam pokazać się w nim 'nago' ^^ No, ale koniec już tego użalania, przejdźmy do rzeczy :)
Dawno, dawno temu gdy chodziłam jeszcze do podstawówki, notorycznie obgryzałam paznokcie. Teraz wydaje mi się to okropne, ale wtedy nie myślałam w taki sposób. Miałam bardzo, bardzo krótkie paznokcie i tym samym niezadbane skórki (szkoda, że nie mam zdjęć z tamtych czasów).
Nie pomagało nic, żadne komentarze innych, nakazy rodziców czy specjalne preparaty. Pomogła dopiero determinacja i silna wola. Z wiekiem zaczęłam bardziej dbać o siebie i pomyślałam, że przecież z takimi obgryzionymi wyglądam jak fleja... I właśnie od tego momentu już nigdy tego nie robiłam ^^
Doprowadzenie paznokci do tego stanu w jakim są teraz zajęło mi trochę czasu, ale było warto. I teraz postaram się jak najkrócej, ale treściwie opowiedzieć Wam co takiego z nimi robię :)
Cały rytuał zaczynam oczywiście od zmycia lakieru. Kolejnym krokiem jest piłowanie. Robię to na samym początku, gdy paznokcie są jeszcze twarde. Nie róbcie tego zaraz po kąpieli, ponieważ wtedy paznokcie są miękkie i łatwo zrobić im krzywdę. Piłowanie zaczynam od boku do góry. Wszystko zależy jednak od tego jaki kształt chcecie uzyskać. Jedynym moim ostrzeżeniem jest to, aby nie szorować w prawo i w lewo, gdyż może to doprowadzić do rozdwajania się paznokci. Wszystko robimy powoli i delikatnie aż do momentu uzyskania idealnego kształtu. Nie polecam również obcinania paznokci cążkami, gdyż może to spowodować nawet pękniecie płytki. Jeśli już to robimy, również pamiętajmy aby robić to delikatnie by później nie żałować, gdy pójdzie pół paznokcia :P
Ja używam zwykłego papierowego pilnika, który dostaniecie w każdej drogerii. Mi sprawdzają się najlepiej te z małymi drobinkami. Jak widzicie na zdjęciu specjalnie dla Was 'wyhodowałam' sobie takie skórki, aby łatwiej było Wam dostrzec różnicę :)
Kolejnym krokiem po piłowaniu jest zmiękczenie skórek. Możecie zrobić to po prostu mocząc je przez jakiś czas w wodzie, jednak są też różne preparaty specjalnie do tego przeznaczone. Moim ulubionym, z którym się nie rozstaje i chyba zużyłam już z 5 opakowań, jest żel do skórek marki Cztery Pory Roku. Robi mega dobrą robotę, gdyż oprócz zmiękczenia skórek usuwa również większość z nich. Wystarczy nałożyć go na 3/4 minuty, a następnie przy pomocy drewnianego patyczka usunąć resztki. Na pierwszy rzut oka widać jak wielką robotę zrobił przy zerowym nakładzie naszej energii :D
Jak zauważyliście większość skórek została usunięta, jednak pozostały te, z którymi nie poradził sobie żel. I tutaj do akcji wkraczają cążki. Trzeba obchodzić się z nimi bardzo delikatnie, gdyż możemy zrobić sobie nimi krzywdę, a przecież nie chcemy mieć całych zakrwawionych palców. Obcinam wyłącznie skórki, które wystają, nie wbijając się głęboko. Pozwala nam to dokończyć dzieło i uzyskać piękną, zadbaną oprawę naszego paznokcia.
Jak widzicie same, moje paznokcie do idealnych nie należą, ale dbam o nie jak tylko mogę. Na sam koniec funduję im również kąpiel i piling, jednak o tym nie w tym poście. Jeśli macie jakieś pytanie piszcie w komentarzach. Na wszystkie staram się odpowiadać najszybciej jak mogę :) W całej pielęgnacji nie ma nic wymyślnego, ale czasem najłatwiejsze rozwiązania są najlepsze. Zamieszam jeszcze zdjęcie po każdym kroku, które idealnie obrazuje zmiany. Mam nadzieję, że nie usnęliście przy tak długim poście i choć trochę się przydał. Buziaki!